Droga Powrotu – Billy Paul

Przeczytaj świadectwo kogoś, kto poznał, jak twardą jest droga grzesznika. Co by było, gdyby nie miał ojca, który wierzył w Pana Jezusa Chrystusa.

Nie zawsze służyłem Panu Jezusowi. Mówię to ze wstydem, ale raz odszedłem od Boga. Byłem u swego końca. Myślę, że Bóg chce, żebym o tym opowiedział. Myślałem, że coś wiem, ale nie wiedziałem nic. Wiem, że mnie miłujecie, dlatego mam nadzieję, że to świadectwo wam pomoże. Kiedy przestałem służyć Bogu, przyszedłem wieczorem do domu, w którym rodzice wychowywali nas w napominaniu Pańskim. Młodzi ludzie, chrześcijański dom to największa rzecz, jaką możecie mieć. Lecz mój ojciec powiedział:

 „Choćbyś był wychowany w najlepszym chrześcijańskim domu, jeśli nie będziesz miał osobistego przeżycia z Jezusem Chrystusem, muzyka rock’n’rollowa cię dopadnie”. Nie wierzycie, że tak powiedział? Powiedział tak: „Jeśli nie masz osobistego przeżycia z Jezusem Chrystusem, rock’n’roll cię dopadnie”.

Nie wiem, czy to powiedzieć, czy nie, ale jednak to powiem. Myślałem tak: odejdę z domu i poznam trochę świata. Szatan jest tylko kłamcą. Dzieci, młodzi ludzie, mamy najwspanialszą rzecz, jaka jest na tym świecie. To nie jest bajka, to nie jest historyjka o Batmanie, jest to Słowo żyjącego Boga. Odszedłem z domu, ale zanim to się stało, pewnego dnia ojciec mył rano samochód, a ja zeszłą noc spędziłem na jakiejś zabawie i po prostu źle postępowałem. Ale zanim wam to powiem, chcę wam coś przeczytać:

„Grzech zaprowadzi cię dalej, niż chcesz, powoli, lecz na pewno coraz bardziej tobą rządząc. Grzech zostawi cię dłużej, niż chciałbyś tam być. Grzech będzie cię kosztował o wiele więcej, niż chciałbyś zapłacić”.

Nie wiem, jak mogłem robić coś takiego. Lecz wiem, że Bóg podda mnie próbie po tym świadectwie. Młodzi ludzie, tamtą noc spędziłem gdzieś na alkoholowej zabawie, robiłem rzeczy, których nie powinienem robić. Kiedy wyszedłem następnego dnia na dwór, ojciec mył samochód (poza Jezusem, był on największym przyjacielem, jakiego można było mieć).

„Synu” – powiedział do mnie – „wróciłeś późno wczoraj w nocy, prawda?”.

„Tak jest”.

„Czy chcesz, żebym ci powiedział, gdzie byłeś?”.

„Zdecydowanie nie”. Wiedziałem, że on mógł to zrobić.

„Pawle, czy wierzysz, że tato cię kocha?”.

„Wiem o tym”.

„Wiesz, jak jesteś dla mnie drogim?” – powiedział.

„Tak”.

„Nie mogę pozwolić na to, żebyś dalej pracował ze mną na zgromadzeniach, gdzie głosimy Ewangelię”.

„Wiem o tym, ojcze”.

„Pawle, nie możesz żyć w taki sposób” – powiedział.

„Tak jest”.

„Synu, wczoraj wieczorem zacząłeś iść złą drogą”.

„Chcę zobaczyć, jak tam jest, ojcze”.

„Dobrze wiesz, że tak nie powinieneś robić. Nie idź tą drogą, Pawle”.

„Ojcze, ja chcę zobaczyć, jak to jest”.

Młodzi ludzie, przeżywaliście kiedyś takie pokuszenia? Albo starsi? Lecz ja się temu poddałem, ale wy tak nigdy nie róbcie. Jest późno. Lecz nie jest za późno.

„Tak, tato” – powiedziałem.

„Pawle, ten dom podarowali mi ludzie z Kanady”. „Pamiętam to, ojcze”.

„Nie możesz zostać tutaj, żyjąc w ten sposób”. On nie szedł z nikim na żaden kompromis. Powiedział: „Zawsze byłem twoim ojcem, ale to nie jest mój dom. Jest to tylko miejsce, gdzie Jezus pozwolił mi mieszkać, aby wychowywać was, moje dzieci. Ale nie możesz tego zbezcześcić przez takie postępowanie”.

„Ja i tak chcę odejść z domu, tato”. Dzieci, to największy błąd, jaki ja  ktoś starszy od was – zrobiłem w życiu. Nigdy nie odchodźcie z domu. „Chcę zobaczyć, jak tam jest”.

„Nie rób tego, Pawle”.

„Tato, ja chcę odejść”. Wiecie, myślałem, że zjadłem wszystkie rozumy. Nie wiedziałem nic. Był to po prostu diabeł we mnie. Mam nadzieję, że miłujecie mnie ciągle, tak jak wcześniej. Ale ojciec wiedział, jak sobie z tym poradzić. Mam nadzieję, że moje świadectwo odbija się dzisiaj tam w niebie.

Ojciec spojrzał na mnie i powiedział: „Synu, zanim odejdziesz, zrobisz coś dla mnie?”.

„Oczywiście, ojcze”.

„Czy mógłbyś wyciągnąć do taty ręce?”.

„Oczywiście” – powiedziałem i wyciągnąłem do niego ręce.

„Nie, nie w ten sposób, Pawle” – powiedział.

„Nie rozumiem, ojcze”.

„Podnieś je w ten sposób”. Zrobiłem to więc tak, jak mnie ojciec prosił. Popatrzył na mnie i powiedział: „Odwróć teraz głowę, synu”. Odwróciłem głowę. „Popatrz na ścianę” – powiedział. „Widzisz cień przypominający zupełnie krzyż? Dzisiaj stoisz dokładnie w tym miejscu (dokładnie w środku), synu”.

Wskazał na jedno ramię krzyża i powiedział: „Ta droga prowadzi do piekła”. Potem wskazał na przeciwne ramię krzyża i powiedział: „Ta droga prowadzi do nieba. Nie możesz iść tymi dwiema drogami jednocześnie, mój synu. Ojciec może ci mówić, co jest prawdą, ale ty sam musisz dokonać wyboru”.

Nigdy nie zapomnę tych słów, które potem powiedział: „Jeśli zaczniesz iść tą złą drogą, w pewnym miejscu Bóg cię zawróci dlatego, że ja tutaj pod znakiem Ducha Świętego zażądałem ciebie, według obietnicy Biblii, która mówi, że jeśli uwierzymy w Pana Jezusa Chrystusa, będziemy zbawieni – my i nasz dom. On powiedział, że gdzieś na tej złej drodze Bóg cię zawróci”.

„Ale twoja droga powrotu będzie bardzo trudna, synu. Lecz dzisiaj postanów sam, którą drogą chcesz iść” – powiedział.

Ja jednak wybrałem źle i poszedłem złą drogą. Nie róbcie tego nigdy. Zachorowałem. Zacząłem palić i robić inne brudne rzeczy. Potem pewnego dnia zachorowałem. Wrzód. Leżałem umierający. Ojca nie było. Nie wiecie, jak to jest. Leżałem w szpitalu. Przez wiele dni usiłowano go znaleźć, ale bez powodzenia. Wiedziałem, że robiłem źle. Narkotyki, seks, moda – kiedy robisz coś złego, dobrze o tym wiesz. Wiedziałem, że jestem spaskudzony i daleko od Boga. Musiano mi zrobić operację żołądka. Byłem jeszcze dzieckiem. Dostałem gangrenę. Lekarz powiedział, że jeśli nie przeprowadzą operacji, zostanie mi mniej niż tydzień życia. Próbowano znaleźć mego ojca wszędzie, ale bezskutecznie.

Zacząłem się modlić takimi słowami: „Boże, gdyby był tutaj mój ojciec, byłbym zdrowy”. Ale nie mogłem go znaleźć. Próbowaliśmy wszędzie, lecz nie można było go nigdzie znaleźć. Dzieci, bez Boga w świecie nie jest łatwo. Szatan jest kłamcą. Matko, ojcze – nigdy nie jest za późno.

Lekarz powiedział: „Będziemy pana operować”.

Babcia powiedziała: „Billy, muszę się pod tym podpisać”.

Miano mi zrobić kolostomię (wyprowadzenie jelita grubego). Byłem zupełnie młody. Powiedziano mi, że już zawsze będę musiał nosić worek i tak dalej.

Zacząłem płakać głęboko w sercu, mówiąc: „Boże, gdyby tutaj był tata, wszystko byłoby w porządku”.

A więc rano w dzień operacji, do której przygotowano mnie poprzedniego wieczora, w ten ranek ogolono mnie i tak dalej i miano mnie operować chyba o 8.15. Lecz około 7 rano ktoś położył mi rękę na ramieniu. Podniosłem wzrok i był to mój ojciec.

Popatrzył na mnie i powiedział: „Witaj, Pawle”. „Tato, gdzie ty byłeś?”.

Spojrzał na mnie i powiedział: „Pawle, czy pamiętasz jako mały chłopiec (mówiłem o tym w swoim świadectwie ponad godzinę temu – o aniele), czy pamiętasz tę noc w Vandour w Illinois, kiedy tato opowiadał ci o tym aniele?”.

„Tak jest”.

„Jak Bóg pozwolił ci go zobaczyć?”. „Pamiętam”.

Ojciec powiedział: „Byłem z rodziną na wakacjach w górach Kolorado. Ten sam Anioł, który pozwolił ci się zobaczyć, powiedział do mnie: JedŸ natychmiast do syna Billego, bo jest w tarapatach”. Bóg nie zapomina.

Ojciec powiedział: „Synu, droga grzesznika jest bardzo twarda”. O, rety! Czułem się tak, jakby mnie operowali bez środków znieczulających, rozumiecie.

Powiedziałem: „Pomódl się o mnie, ojcze”.

On powiedział: „Nie, nie będę się o ciebie modlił. To nie ja zgrzeszyłem, lecz ty. Ale jeśli jesteś gotowy oddać z powrotem swe serce Jezusowi Chrystusowi, wierzę, że Bóg przyjdzie i uzdrowi cię ”.

W ten poranek oddałem swe serce Panu Jezusowi.

A wtedy ojciec powiedział: „Panie Boże, uzdrów mego chłopca. On dzisiaj rano wrócił do Ciebie. Uzdrów go i niech Tobie służy przez wszystkie dni swego życia”.

Do pokoju wszedł lekarz i powiedział: „Cieszę się, że pana widzę. Musimy operować pańskiego syna”.

Ojciec powiedział: „Proszę go zbadać jeszcze tylko jeden raz”.

Doktor powiedział: „Oczywiście, że to zrobimy, proszę pana, ale to i tak nic nie pomoże, bo jest pod naszą obserwacją przez wiele dni”.

Wtedy ojciec powiedział: „Ale pan tego nie rozumie. Mój syn Billy odszedł od Boga, ale dzisiaj wrócił do domu”.

Lekarz zawiózł mnie na górę do pomieszczenia, gdzie przeprowadzano badania. Umieścił mnie pod floroskopem, czy cokolwiek to było. Potem zszedł na dół i powiedział do ojca: „Nie rozumiem, jak to się mogło stać, ale on już nie krwawi. On jest zdrowy”.

Przyjacielu, mogę jeść wszystko, na co mam ochotę, co zresztą po mnie widać. Jezus jest tym samym Bogiem. On jest dzisiaj tym samym Bogiem. Nie idźcie nigdy taką drogą.

Może powiecie: „Moje dzieci brną tam w świecie, w grzechu. A jest bardzo późno!”. Ale nie jest za późno.

Może powiecie: „Ale twego ojca, którego modlitwy Bóg wysłuchiwał, już nie ma między nami!” – Ale ten Bóg, o którym wam dzisiaj opowiadam, jest ciągle żywy tutaj. On jest Bogiem czasu teraźniejszego. Czasu teraźniejszego, drogi słuchaczu.

Może ktoś zapyta: „Czy Jezus jest ciągle taki sam?”.

Absolutnie tak!

Czy On może uczynić to samo? Czy On może uczynić to samo, co wtedy w Indiach, kiedy na oczach 500 tysięcznego tłumu przywrócił wzrok zupełnie ślepemu mężczyźnie? Czy On ciągle zna tajemnice ludzkich serc? Czy On ciągle potrafi zbawić człowieka z grzechu i od piekła? Czy Bóg potrafi ciągle uzdrowić człowieka? W takim razie, czego się boicie?

Może powiecie: „Moje dzieci są daleko w grzechu?”.

Prorok Izajasz napisał, że zbawieni będą mieszkać na nowej ziemi razem ze wszystkimi swoimi latoroślami. Wierz w zbawienie swojej rodziny. Nanieś przez wiarę znak Ducha Świętego na swoje życie. Idź taką drogą, żyj takim życiem. To jest Jezus Chrystus ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki.