Świadectwo brata Grzegorza

Chciałbym w kilku słowach opowiedzieć o tym, co Pan Jezus w swojej wielkiej Miłości uczynił dla mnie. Jesienią 2008 roku rozpoczęły się moje problemy ze zdrowiem. Na początku nie wyglądało to na coś poważnego. Bóle kręgosłupa i w okolicach jamy brzusznej, co w wypadku nauczyciela w wieku 41 lat, czasami pracującego ciężko fizycznie i siedzącego dużo przy komputerze, nie było czymś nadzwyczajnym. Po miesiącu leczenia nie było większej poprawy. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy rozopoznałem w moim ciele dużego guza. Oczywiście udałem się do lekarza. Od tej chwili rozpoczął się dla mnie bieg wydarzeń, których nikt z nas nie chciałby przeżywać. Po rutynowej kontroli lekarz skierował mnie na szybki zabieg wycinania guza i następnie przyszły długie dni oczekiwania na wyniki. Przyszły święta, bardzo smutne, potem Sylwester i ciągłe oczekiwanie.

Czekając na wyniki, czytałem książkę amerykańskiego ewangelisty W. M. Branhama opowiadającą o jego podróży misyjnej do Afryki. Szczególną uwagę zróciłem na fragment jego kazania na temat oczekiwanie. Znalazłem tam Słowo z Pisma Świętego, które jak okazało się później, przeniosło mnie przez cały ten problem. Był to fragment Psalmu 103: „Uwielbiaj, duszo moja, Pana i nie zapominaj o tym, co ci dobrego uczynił. On ci przebaczył wszystkie twoje winy, On cię uzdrawia ze wszystkich chorób twoich. On ratuje twe życie od zguby i okazuje ci swoją dobroć oraz zmiłowanie“.

Pozwolę sobie przytoczyć kilka słów z tej książki: „Wielu ludzi mówi, że wiedzą, że Bóg to potrafi uczynić, ale nie są pewni, czy On to chce uczynić. W 103. Psalmie, uzdrowienie z chorób zostało umieszczone w tej samej kategorii, co przebaczenie nieprawości czy grzechów. Jeśli zatem Bożą wolą jest przebaczyć człowiekowi grzech, w takim razie Jego wolą jest uzdrowić choroby“. 

W styczniu okazało się, że jest gorzej niż myślał lekarz, tomografia komputerowa pokazała przeżuty na węzły chłonne i musiałem się poddać leczeniu metodą chemoterapii. Gdyby nie Boża Łaska, nie wiem co byłoby dalej. Zaliczyłem na oddziale onkologii 3 cykle tygodniowe z dwutygodniowymi przerwami. Chyba nie jestem w stanie opisać tego, co przeżywałem. Najgorsze było oddzielenie od rodziny i całkowity brak apetytu, schudłem 14 kilo, potem mi wypadły wszystkie włosy. Byłem teraz kolejnym pacjentem oddziału onkologii. Na takim oddziale człowiek się niczym nie różni od drugich. Większość pacjentów jest łysa, ten sam smutny wyraz twarzy. Nie jest to oddział, gdzie słychać wybuchy śmiechu na salach.  Ciche wieczory i te same twarze… A jednak było coś, co niewidzialnie odróżniało pacjentów. Była to wiara w pomoc Boga. Pamiętaj, że nawet na takim niewesołym miejscu, jakim jest oddział onkologii, Bóg może być obecny w Twoim sercu, jeśli tylko tego chcesz.

Jak wielką pomocą było dla mnie wtedy Boże Słowo, kiedy byłem wpośród ludzi, którzy nie widzieli żadnej nadziei, a ja mogłem ufać Bogu i czekać na pomoc od Pana. Lektura Biblii i modlitwa kierowały moje myśli do innych wymiarów, gdzie nie bałem się choroby ani bólu. Nie chciałem tego co najdroższe chować dla siebie, świadczyłem pacjentom o Bożej Łasce, ale szokującym było to, że ludzie nawet w takiej sytuacji i na takim miejscu nie chcieli słyszeć o Bogu. Dzięki Bogu i Jego Niezawodnej Łasce mogłem wracać do zdrowia. Spędziłem wiele godzin na kolanach, pokutowałem ze spraw, o których nigdy wcześniej nie myślałem, że są złe w moim życiu. Przychodziły tak bolesne momenty, brak apetytu, bóle brzucha, że gdyby nie modlitwy wierzących, braci i mojej rodziny nie wytrzymałbym chyba tego. Wtedy odczuwałem, jak Pan się mnie dotykał. Bóg był dla mnie tak dobry. Po modlitwie zawsze przychodziła ulga.

Nie potrafię opisać tego, co Pan dla mnie uczynił. Czasami zastanawiam się, czy już Mu dostatecznie podziękowałem. W tym wielkim boju na nowo odkrywałem skarb, jaki Pan mi dał w mojej rodzinie i żonie, która jest prawdziwą chrześcijanką. Jak bardzo mi pomogli. Wtedy naprawdą przekonałem się, że warto służyć Panu! Przychodzą takie sytuacje, kiedy człowiek poznaje, że Łaska jest czymś namacalnym, i wie, że To coś – to jest Boża Obecność.

Kiedy w czerwcu przeprowadzono końcowe badania, nie odkryto już w moim ciele żadnych komórek rakotwórczych. Chwała Panu Jezusowi! Wiem, że to ON się mnie dotknął. Od września 2009 roku wróciłem do pracy, mogę znowu żyć normalnie… W moim życiu jednak wiele się zmieniło, powiem inaczej, zmienił to Pan.

Czasami zastanawiam się, nad tym jak Bóg był i jest dla mnie dobry, a przecież niczym na to nie zasłużyłem. Modlę się, drogi Czytelniku-Słuchaczu, aby w Twoim życiu był ON tak mocny i rozpoznawany w Swojej nieograniczonej Łasce i dobroci, jak ja go mogłem poznać. A jeśli potrzebujesz pomocy, nie czekaj. Pan Jezus jest gotowy pomóc Ci w każdej chwili. Jeśli jesteś potrzebującym, szkasz pomocy, rozwiązania problemów… Może one przerastają Ciebie, ale pamiętaj, one nie mogą przerosnąć Boga ani jego chęci pomocy Tobie.

Grzegorz